Zadaję to pytanie na warsztatach i do tej pory wszyscy jednym głosem udzielają prawidłowej odpowiedzi!
Ale spróbujmy się zastanowić, czy zawsze jest to dla nas tak oczywiste. Kto decyduje, ile zje dziecko? Niektórym może się wydawać, że to rodzic, karmiąc dziecko łyżeczką, decyduje, ile ono zje. Inni mogą sądzić, że porcje, jakie powinno zjeść dziecko, wyznaczają pediatrzy, dietetycy czy zespoły specjalistów pracujące np. dla Światowej Organizacji Zdrowia.
Tymczasem odpowiedź jest dużo prostsza. Bardzo lubię odnosić sytuacje związane z dziećmi do realiów dorosłych, co często ujawnia absurd pewnych strategii stosowanych wobec dzieci – zapewne w dobrej wierze, niemniej jednak moim zdaniem dzieci zasługują na tak samo duży szacunek, jak i dorośli. Nikomu z nas raczej nie przyszłoby do głowy, by zamknąć ukochaną osobę (męża, żonę, mamę, siostrę, przyjaciółkę) w pokoju, by ochłonęła, uspokoiła się i przemyślała swoje zachowanie, i porozmawiać z nią dopiero, gdy jej emocje opadną. Takie zachowanie wobec dzieci natomiast często jest sankcjonowane społecznie i wydaje się „dobrym wychowaniem”.
Wracając do naszych talerzy: jeśli aktualnie nie mamy problemów z odżywianiem, nie odchudzamy się, nie cierpimy na zaburzenia odżywiania ani żadne choroby, które mogą mieć na to wpływ, to sami decydujemy, ile mamy ochotę zjeść przy danym posiłku. Komiczny wydaje się pomysł, by żona wyznaczała mężowi porcje, jakie powinien zjeść.
– Kochanie, zjedz więcej, bo będziesz miał za mało sił, by pracować! – wzdycha zatroskana żona.
– Ale ja już jestem najedzony…
– Nie obchodzi mnie, czy jesteś najedzony, Andrzej, masz zjeść wszystko z talerza!
Brzmi dziwnie, co? Zachęcam do takich eksperymentów myślowych zawsze, gdy macie wątpliwość, czy jakieś Wasze zachowanie wobec dziecka jest dla niego korzystne, czy może nie do końca. Oczywiście, również ubieranie męża w koszulę i zmienianie mu pampersa przed wyjściem do pracy jest prześmieszną i zupełnie nieadekwatną wizją, ale mam nadzieję, że czujecie tę subtelną różnicę między tymi dwiema kategoriami sytuacji
Odpowiedzią zatem jest: dziecko. To dziecko odpowiada za to, ile zje w trakcie danego posiłku. I uwaga: ma prawo zdecydować, że nie zje ani kęsa. Mówi o tym tzw. złota zasada żywienia dzieci, która jest absolutną podstawą, jeśli chodzi o ten obszar opieki nad maluchem. Zasada ta nazywana jest inaczej regułą podziału odpowiedzialności Ellyn Satter. Zgodnie z nią, dziecko odpowiada za to, co zje z zaproponowanego posiłku, ile tego zje i czy w ogóle coś zje.
Zachęcanie dziecka do jedzenia, zmuszanie go do tego, bieganie za nim z łyżeczką, zabawianie, by zjadło więcej, a co gorsza: wkładanie mu jedzenia do buzi, czy przytrzymywanie rąk i wpychanie łyżeczki/jedzenia na siłę do buzi, to wchodzenie w kompetencje dziecka. Co więcej, większość z tego typu strategii to przemoc wobec malucha.
Oddanie dziecku jego części odpowiedzialności jest niezwykle trudne. Nawet jeśli wydaje się to logiczne, nawet jeśli zgadzamy się z tym całym sercem. Nie zawsze łatwo jest patrzeć, jak maluch odmawia posiłku albo raz po raz odrzuca z niechęcią warzywa. Dlatego rodzice często czują ogromną pokusę, by jednak w jakiś sposób zachęcić dziecko do jedzenia. Warto się tej pokusie oprzeć. Dlaczego? O tym opowiemy w osobnym poście
Zgadzacie się z tym? Jakie macie doświadczenia ze swojego dzieciństwa? Czy byliście zmuszani do jedzenia? Jakie budziło to w Was reakcje, uczucia?
Podzielcie się koniecznie swoimi doświadczeniami i przemyśleniami!
One Reply to “Kto decyduje, ile zje dziecko?”