Nasze BLW – miesiąc czwarty

Jak co miesiąc, przychodzę z podsumowaniem kolejnego, czwartego już miesiąca rozszerzania diety.

To był dość spokojny okres, w porównaniu do pierwszych trzech miesięcy naszych jedzeniowych przygód. Mamy już nawyk wspólnego jedzenia i rzeczy dzieją się automatycznie. Córka siedzi na swoim miejscu, je razem z nami, to co my i cieszy się przy tym bardzo. Bałagani również bardzo. Raz je więcej, raz mniej, raz chce siedzieć dłużej, a raz krócej. W ostatnich dniach zdarza się, że A. nie chce jeść na krzesełku i wybiera moje kolana. Minął już etap pierwszej fascynacji jedzeniem. Widzę, że A. oswoiła się z sytuacją i teraz już wybiera z produkty, na które danego dnia bardziej ma ochotę i to je zjada w całości. Nie oznacza to oczywiście, że produktów, za którymi A. mniej szaleje nie proponuję. Oczywiście, że regularnie je proponuję. Staram się szczególnie nie analizować wyborów córki, ani ilości zjadanych posiłków. Widzę, że jest progres i to mi wystarczy.

kuleczki jaglane z ciecierzycą, groszkiem i natką pietruszki, warzywa na parze z olejem lnianym

Aktualnie A. je trzy posiłki dziennie: śniadanie, obiad i kolację. Do tego ostatnio proponuję jej przekąskę w formie drugiego śniadania. Do tego woda do picia. I tu jest szał. Szczególnie jeśli chodzi o picie ze szklanki. Dalej śliniaczki i fartuszki są passe, więc mam przed posiłkowe dylematy: „jedzenie bez ubrania i kąpiel, czy jedzenie w ubraniu i pranie”. A. dalej próbuje jeść łyżeczką, na zmianę ze swoimi rączkami. Nasze nowości w czwartym miesiącu rozszerzania diety to żurawina i persymona, rodzynki i suszone śliwki, migdały, biała fasola, pstrąg i krewetki, rzodkiewka, kasza manna i makaron penne. Wycofałam w tym miesiącu jogurt, który miesiąc temu podałam A. pierwszy raz, ponieważ pojawiła się u niej wysypka na brzuchu. Okazało się, że to mylny trop, więc wracamy do jogurtu i sprawdzamy dalej. Zaliczyliśmy w tym miesiącu dwa wyjścia do restauracji. Raz zabrałam dla A. coś odpowiedniego z domu, raz skorzystałam z tego co było w lokalu.

omlety z kremem „czekoladowym” i masłem orzechowym, awokado i miękka gruszka

Lęk separacyjny, ząbkowanie i nauka wstawania nie ułatwiają nam gotowania. Naprawdę ciężko mi ostatnio przygotować jedzenie. Mam wrażenie ze tylko szykuję, sprzątam, myję i zaczynam szykować. Pocieszam się, że to tylko taki etap i już nie mogę się doczekać aż młodsza córka będzie mogła pomagać mi w gotowaniu w kitchen helperze.

świderki z pietruszkowym pesto + warzywa na parze

Nasze obecne gotowanie wygląda tak, że starsza córka dostaje zadania kulinarne do wykonania, typu „umyj warzywa, pokrój cukinię, odmierz szklankę kaszy, wbij jajko, na wadze masz zobaczyć cyfry 1,2,0, zamieszaj, dopraw” i działa sama. Ja w tym czasie pędem wykonuje wszystkie czynności dookoła, a młodsza córka szykuje nam pod nogami dywan z papieru do pieczenia i gra na garnkach wyjętych z szafki. Oczywiście trwa to krótko i po chwili wspina się na moje nogi, staje i chce na ręce, by widzieć, co robimy. Wtedy przez moment ćwiczę gotowanie jedna ręką. W związku z tym przygotowywanie jedzenia musimy dzielić na kilka mniejszych etapów, a i tak jest ciężko.

kurczak curry z warzywami i ryżem

W ciągu tygodnia 3 razy przypaliłam garnek;) Wam też woda podczas gotowania na parze znika w niewyjaśnionych okolicznościach? Domek z lego dopiero ma parter, a tam już spalone..Powiedzcie, że to normalne i chwilowe, proszę! 😊

jabłkowa jaglanka
pieczone burgery wołowe, kasza bulgur, warzywa na parze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.