Kochane Mamy!
W nasze święto przychodzę do Was z taką myślą: dbanie o siebie to nie prezent, tylko codzienny obowiązek każdej z nas.
Jakie uczucia budzą w Tobie te słowa? Czy czujesz sprzeciw, oburzenie? Poczucie winy? A może przewracasz oczami i scrollujesz dalej z myślą „ta, jasne”? Jak definiujesz dbanie o siebie?
Zostań ze mną chwilę i doczytaj, proszę, do końca. Na początku macierzyństwa niektóre nasze potrzeby schodzą na dalszy plan, inne na pewien czas jakby znikają, jeszcze inne – czekają na swoją kolej w cierpliwości. Nasza uwaga koncentruje się na tym, czego potrzebuje ten mały cud, wtulający się ufnie w nasze ramiona. Myślę, że wiele z nas zna ten stan, kiedy kiszki nam marsza grają, a pęcherz jest bliski pęknięcia – ale twardo stoimy i bujamy płaczącego malucha. Kto nie robił siku z dzieckiem na rękach lub w chuście?
Mam takie poczucie, że to jest zupełnie naturalne. Mam możliwość objąć cały swój świat ramionami, więc zamykam się w tym świecie. Chcę być dla niego. Dać mu wszystko.
Czasem ten stan przechodzi w pewnego rodzaju lęk przed odmawianiem dziecku. Kiedy mogę pierwszy raz odmówić czegoś dziecku? Czego mogę mu odmówić? I czy w ogóle mogę to zrobić?
Nie chcemy, by dziecko płakało. Nie chcemy, by dziecko cierpiało. Tym bardziej nie chcemy, by cierpiało z naszego powodu!
Czas płynie. Maluch rośnie. Wiele z nas dąży do zdobycia wiedzy o tym, jak wspierać dziecko w rozwoju. Zmieniamy perspektywę, patrzymy na dziecko self-regowymi okularami. Dziecko, które źle się czuje, źle się zachowuje. Dziecko, które płacze i krzyczy, bije i pluje, to dziecko, któremu jest trudno, jest przeciążone, a nie „niegrzeczne”. Potrzebuje naszego wsparcia, a nie kary. Potrzebuje towarzyszenia, tulenia, kontaktu fizycznego i sygnału ” Jestem przy Tobie. To jest okej, że się złościsz. Kocham Cię zawsze, gdy jesteś spokojny i radosny, ale też gdy się złościsz, kopiesz i rzucasz przedmiotami. Jestem obok i pomogę Ci.” Gdy dziecku jest trudno, staramy się je odciążyć. Pomóc mu unieść te emocje. Nakarmić, napoić, przytulić. Poszukać niezaspokojonych potrzeb.
Tylko że to nie zawsze działa. Nie zawsze jesteśmy w stanie tak zrobić. Towarzyszyć, akceptować, brać wszystko na klatę. Nie zawsze jesteśmy w stanie to zrobić. To książkowy, idealny świat, w którym jest tylko dziecko, a rodzic jest zawsze dla dziecka. W równaniu jednak pojawia się nasza złość… Nasze zmęczenie. Nasze niezaspokojone potrzeby, spychane od dawna w daleki kąt świadomości.
Droga Mamo. Czy w tym stanie potrafisz dać sobie empatię? Czy potrafisz być dla siebie łagodna, przytulić się, odciążyć się? Czy potrafisz sobie powiedzieć, że Twoja złość jest okej, że jesteś dla siebie obok, że pomożesz sobie samej w tej sytuacji, nawet jeśli ta pomoc ma oznaczać szukanie wsparcia kogoś innego?
Czy potrafisz popatrzeć na siebie z łagodnością, jak często patrzysz na swoje dziecko? Czy może rzucasz się w wir poczucia winy, wyrzutów sumienia, żalu do siebie samej, samobiczowania? „Znów nie dałaś rady. Znowu to zrobiłaś. Najgorsza matka na świecie. Przecież wiesz, że Twoja złość krzywdzi dziecko! Dlaczego znów nie potrafiłaś towarzyszyć dziecku i pomóc mu przeżyć te emocje?”. Czego potrzebujesz? Wsparcia czy kary?
Dbanie o siebie to profilaktyka takich sytuacji. To myślenie o swoich potrzebach i swoich stresorach, zanim ta mieszkanka nie wybuchnie w formie choćby ataku złości przy trudnych emocjach dziecka. To dbanie o swoje potrzeby na bieżąco. Zaglądanie do siebie z troską: Hej, czego Ci dziś potrzeba? O co dziś potrzebujesz zadbać? Z czego dziś potrzebujesz zrezygnować? W jaki sposób możesz to osiągnąć?
Dbanie o siebie w tym kontekście to nie zrobione włosy, paznokcie, regularne wizyty u kosmetyczki i na siłowni, codzienne długie kąpiele z książką i herbatą. Choć to też mogą być sposoby na zaspokojenie konkretnych potrzeb i jeśli działają: śmiało. Niejedna z nas jednak nie ma możliwości wdrożyć tego rodzaju dbania o siebie na tak dużą skalę. I nie są to tak pilne potrzeby, którymi trzeba się zająć nawet, jeśli dziecko płacze. Powinnyśmy jednak zjeść śniadanie. Zrobić siku. Napić się wody. Mamy możliwość wypić kawę. Pójść na spacer. Popatrzeć na niebo i poodychać świeżym powietrzem (i to z maseczką na twarzy, patrzcie, jaki komfort! A nie, czekaj, to nie taka maseczka… ). Możemy potańczyć z maluchem. Poprzytulać się.
Milion razy już to słyszałam, ale nadal nie traci to na znaczeniu: nie bez powodu w samolocie maseczkę z tlenem najpierw podajemy SOBIE. Dopiero później zajmujemy się dzieckiem. Nieprzytomna matka to żaden pożytek dla dziecka. Dlatego, Droga Mamo, pamiętaj: dbanie o siebie to nie prezent na Dzień Matki. To Twój obowiązek na co dzień. Obowiązek dla siebie, ale i dla dziecka. Dbając o siebie, dbasz też o bliskich. I nie mówimy tu o zachciankach i egoistycznym nastawieniu do życia. Mówimy o dbaniu o swoje podstawowe potrzeby, łagodności dla siebie, empatii i zrozumieniu. Uważności na to, co mnie przeciąża, co jest dla mnie zbyt trudne, a co mi pomaga na co dzień. Dbanie o siebie to także patrzenie na siebie przez te same okulary, przez które patrzymy na dziecko.
Jak dbasz o siebie na co dzień, Mamo? Jak dużo ciepła i zrozumienia dasz sobie następnym razem, gdy stracisz cierpliwość i się zezłościsz?
… A jak dużo ciepła dajesz innej Mamie, której trudno? Bądźmy dla siebie dobre!