Na warsztatach opowiadałam Wam, że rozszerzanie diety to także jeden z etapów programowania metabolicznego. Brzmi groźnie, ale w rzeczywistości jest to fantastyczne zjawisko, które daje nam, rodzicom, niesamowitą szansę, by jak najlepiej ubezpieczyć zdrowotnie nasze maluchy na całe ich przyszłe życie.
Jasne, nie mamy niestety na wszystko wpływu, nie jesteśmy wszechmocni i nie mamy możliwości, by zapobiec wszystkim chorobom i obniżyć wszelkie ryzyko do zera. Są jednak obszary, w których ten wpływ mamy. Są takie elementy, o które możemy zadbać, zaopiekować się nimi i obserwować, jak będzie to procentowało.
Taki obszar to odżywianie dziecka w pierwszych trzech latach jego życia, a nawet już w okresie prenatalnym. W tym czasie organizm dziecka jest wyjątkowo wrażliwy na nadmiar i niedobór różnych substancji odżywczych. W rozwoju nowego życia pojawiają się tzw. okresy krytyczne, w których bardzo istotne jest, żeby dostarczone zostały określone składniki w dokładnie takiej ilości, jaka jest potrzebna. Dzięki temu pewne struktury i szlaki metaboliczne mają szansę prawidłowo się wykształcić.
Za pomocą odpowiedniego odżywiania organizmu dziecka mamy szansę zaprogramować jego metabolizm i zwiększyć prawdopodobieństwo, że jego układ nerwowy i kostny będą prawidłowo funkcjonowały, a ryzyko rozwoju w przyszłości takich chorób, jak otyłość, choroby układu krążenia, a nawet niektóre nowotwory, będzie niższe.
Co więcej, pierwsze trzy lata życia to okres kształtowania nawyków żywieniowych i preferencji smakowych. Wasze dziecko z dużym prawdopodobieństwem będzie jadło w przyszłości podobnie do tego, jak przyzwyczai się na początku życia.
Warto też pamiętać, że jeśli już u tak małych dzieci dojdzie do wyprodukowania dużej ilości komórek tłuszczowych, to w przyszłości nie da się już ich pozbyć. Komórki tłuszczowe nie znikają, mogą jedynie zmniejszyć swoją objętość. Jedyny sposób na zmniejszenie ich ilości to mechaniczne ich usunięcie, czyli liposukcja. To oznacza, że duża ilość tkanki tłuszczowej u małego dziecka może utrudnić mu w przyszłości
utrzymanie prawidłowej masy ciała. A tkanka tłuszczowa jest tkanką aktywną hormonalnie. Im jej więcej, tym większe ryzyko zaburzenia gospodarki hormonalnej.
W kontekście tych informacji zastanówmy się nad stanowiskiem niektórych osób, które brzmi: przecież dziecko prędzej czy później pozna smak słodyczy i fast foodów i rozsmakuje się w nich. Jaki jest sens, by to przed nim ukrywać i sztucznie je przed tym chronić?
Jest, moi drodzy Jest duży sens! Serwując dziecku talerz pełen zdrowia i witamin, chroniąc je przed pustymi kaloriami, które w żaden sposób nie są dla niego odżywcze, podając jedzenie, które odżywia organizm i mu służy, a nie jedynie zapycha – inwestujemy w zdrowie malucha. Pokazując, że również my, rodzice, jemy w taki sposób, modelujemy zdrowe nawyki żywieniowe. Bardzo możliwe, że gdy dziecko wreszcie spotka się z niezdrowym jedzeniem, to zwyczajnie nie będzie ono dla niego tak super atrakcyjne, jak nam się wydaje. Będzie zbyt słodkie, zbyt tłuste, zbyt ciężkie, zbyt sztuczne w smaku. A nawet jeśli dziecko rozkocha się w tych nowych smakach, których nie poznało w swoim domu w pierwszych latach życia, to będzie dużo lepiej ubezpieczone przed wpływem takich produktów na swoje zdrowie, niż gdyby zajadało je dużo wcześniej.
To jak myślicie? Warto skorzystać z tego rodzaju wpływu na zdrowie i przyszłość dziecka? Czy może zgadzacie się ze stwierdzeniem, że niepodawanie dziecku słodyczy to jak odebranie mu dzieciństwa?
Jeżeli nie słyszeliście wcześniej o takim zjawisku, jak programowanie metaboliczne, to podzielcie się tą wieścią ze znajomymi – udostępnijcie post dalej